Zgierscy policjanci otrzymali zgłoszenie o chęci odebrania sobie życia przez kobietę mieszkającą w Zgierzu. Nie wiedzieli jednak jak się nazywa i gdzie mieszka desperatka. Funkcjonariusze nie mieli nic oprócz jej numeru telefonu i poszlakowych informacji. Na szczęście to wystarczyło, aby mundurowi odnaleźli 46-latkę całą i zdrową.
7 października 2017 r. wieczorem dyżurny zgierskiej jednostki policji otrzymał komunikat o możliwej próbie samobójczej na terenie Zgierza. Z treści zgłoszenia wynikało, że kobieta potrzebuje pomocy, bo ma myśli samobójcze i chce wyskoczyć z okna. Desperatka nie chciała podać swoich danych ani adresu. Podała za to, że jednym z powodów takiej decyzji jest śmierć bliskiej osoby. Oprócz tej szczątkowej informacji policjanci dysponowali jedynie numerem telefonu kobiety.
W rejon miasta natychmiast wyruszyły patrole policyjne. Jednocześnie dyżurny przeanalizował przypadki zgonów, jakie miały miejsce w ostatnich dniach na terenie Zgierza. Na tej podstawie wytypowano dwa adresy zamieszkania. Mundurowi sprawdzili te lokalizacje, jednak nie doprowadziły one do odnalezienia zgierzanki. Czas upływał, a obawa mundurowych o zdrowie i życie kobiety rosła. W międzyczasie dzięki numerowi telefonu, z którego dotarło zgłoszenie policjanci namierzyli mieszkanie, gdzie może przebywać desperatka. Natychmiast tam pojechali i znaleźli 46–latkę samą w mieszkaniu, w złym stanie psychicznym. Kobieta przyznała, że potrzebuje pomocy, gdyż chce odebrać sobie życie. Powodem tego miała być śmierć bliskiej osoby oraz problemy w życiu osobistym.
Ostatecznie, dzięki szybkim i zdecydowanym działaniom funkcjonariuszy, zgierzanka cała i zdrowa trafiła na obserwację psychiatryczną.