Ferie w województwie łódzkim rozpoczęło prawie 318 tys. uczniów, w samej Łodzi - ponad 80 tys. Kuratorium Oświaty w Łodzi policzyło, ile dzieci będzie w ciągu najbliższych dwóch tygodni odpoczywać na półkoloniach i zimowiskach. Niestety, zdecydowana większość uczniów zostanie w domu.
- W województwie łódzkim ponad 11 tys. dzieci weźmie udział w półkoloniach. W samej Łodzi tak odpoczywać będzie prawie 2 tys. dzieci - wylicza Iwona Jachowicz, zastępca dyrektora wydziału strategii i kadr Kuratorium Oświaty w Łodzi. - Jeśli chodzi o wyjazdy, to na ferie wyjedzie 4794 dzieci z regionu, z czego prawie 2 tys. z Łodzi.
W trosce o bezpieczeństwo uczniów podstawówek, gimnazjów i szkół średnich wyjeżdżających na zimowiska, policjanci z łódzkiej drogówki uruchomią punkt kontrolny, który podczas ferii - od poniedziałku do piątku - będzie czynny w godz. 6.30 - 9 przy al. Unii, w pobliżu kąpieliska "Fala". Funkcjonariusze będą tam sprawdzać stan techniczny autokaru oraz kierowcę, czy przypadkiem nie jest po "kilku głębszych".
Może się zdarzyć, że uczniowie będą wyjeżdżać wcześniej lub później. Dlatego na wniosek organizatora wyjazdu można poprosić patrol policji, aby o umówionej porze podjechał przed szkołę lub inne miejsce wyjazdu i skontrolował pojazd. Tego typu kontrole trzeba zgłaszać z dwudniowym wyprzedzeniem pod numer telefonu 42 665 25 10.
- Wyjazdy uczniów stają się coraz bardziej bezpieczne, o czym świadczy to, że z roku na rok spada liczba autokarów, co do których są zastrzeżenia. Oznacza to, że przewoźnicy starają się, aby ich pojazdy były w jak najlepszym stanie technicznym - podkreśla młodszy aspirant Marzanna Boratyńska z wydziału ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.
Policjanci podkreślają, że przewoźnicy się starają, bo z jednej z strony chodzi o prestiż ich firmy, a z drugiej o uniknięcie dodatkowych kłopotów, bowiem jeśli policjanci wykryją w autokarze poważne uchybienia, to nie ma mowy, aby wyjechał w trasę i przewoźnik musi podstawić inny pojazd. Niemniej dochodzi do uchybień.
- Była sytuacja, że tylne kanapy w autokarze nie były przykręcone i siedzący na nich uczniowie byli narażeni na niebezpieczeństwo - wspomina Marzanna Boratyńska. - Innym razem stwierdziliśmy wyciek oleju z silnika, co było na tyle groźnym mankamentem, że wstrzymaliśmy wyjazd. Zdarzały się też awarie hamulców oraz brak młotka przy wyjściu awaryjnym, tak aby w momencie zagrożenia stłuc nim szybę i wydostać się z autokaru.
Dzieci do szkoły wrócą 16 lutego.
Wiesław Pierzchała, Agnieszka Jasińska
Na podst. "Dziennik Łódzki" z dnia 01.02.2015 r.