Inspektorzy wybiorą się do urzędów gmin w: Skierniewicach, Oporowie, Bełchatowie, Sławnie, Żelechlinku, Żytnie, a także do wieluńskiego starostwa powiatowego. Mają się tam pojawić w jeszcze w lutym oraz w marcu.
To m.in. pokłosie ubiegłorocznych kontroli, gdy inspektorzy odwiedzili 34 urzędy w całym województwie i sprawdzali, czy samorządowcy odpoczywają, tak jak nakazuje prawo. Nie wszędzie tak było, sekretarze gmin lub inne upoważnione osoby zapłaciły mandaty. Inspektorzy nałożyli ich pięć - każdy w wysokości tysiąca złotych.
Dominik Moskwa, wójt gminy Skierniewice, w ubiegłym roku nie zdołał wykorzystać 23 dni zaległego urlopu jeszcze z 2013 roku.
O dwa dni więcej wolnego zostało byłemu już wójtowi gminy Nowosolna Tomaszowi Bystrońskiemu. Co prawda w momencie kontroli był na urlopie, ale zabrakło czasu, by wykorzystać w terminie wszystkie przysługujące dni. Jego konto wzbogaciło się więc o 13 tys. zł ekwiwalentu za niewykorzystany urlop.
Andrzeja Stępnia, starostę wieluńskiego, także znacznie częściej niż wynika z przepisów można spotkać w urzędzie. W ostatnim kwartale ubiegłego roku miał jeszcze zaległych osiem dni urlopu za 2012 rok oraz 26 za 2013 rok.
- Starosta otrzymał 23,4 tys. zł ekwiwalentu za niewykorzystany urlop - informuje Dorota Krajcer, naczelnik wydziału organizacyjno-prawnego wieluńskiego starostwa.
Około 30 tysięcy złotych wyniósł natomiast ekwiwalent za urlop Józefa Suwary, byłego wójta Lututowa. Kontrola wykazała, że miał zaległe 17 dni wolne za 2012 rok i cały urlop za 2013 rok. Jego następca, były kierownik urzędu stanu cywilnego, ma inne podejście do dni wolnych.
- Gdy byłem kierownikiem USC, wykorzystywałem urlop w terminie - mówi Marek Pikuła, obecny wójt gminy. - Mam zamiar nadal tak robić, nie chcę narażać gminy na straty finansowe.
O 21,6 tysiąca złotych wzbogaciło się natomiast konto byłego burmistrza Rawy Mazowieckiej Eugeniusza Góraja. Na tyle bowiem zostały wycenione 23 dni niewykorzystanego urlopu za 2013 rok.
Problemy mieli też inni samorządowcy. Pouczony został m.in. wicestarosta tomaszowski, którego szef miał zaległe 23 dni urlopu. Pouczenie nie ominęło samego starosty tomaszowskiego, który nie udzielił urlopu trzem członkom powiatu. W sumie chodziło o 27 dni wolnych.
To nie koniec kontroli urlopów władzy.
- W tym roku zamierzamy przeprowadzić kilka kontroli dotyczących urlopów tych samorządowców, którzy rządzili w ubiegłej kadencji i sprawują te funkcje nadal po ostatnich wyborach - zapowiada Kamil Kałużny, rzecznik Okręgowego Inspektoratu Pracy w Łodzi. Kolejne edycje kontroli będą miały sens w 2018 roku, gdy znów odbędą się wybory samorządowe.
Alicja Zboińska
Na podst. "Dziennik Łódzki" z dnia 10.02.2015 r.