W artykule wprowadzającym w rozważania nazewnicze wspomniałem, że jedną z grup stanowią nazwy ulic pochodzące od nazwisk lub imion. Tutaj należy wspomnieć o pewnej ciekawostce. Pierwsze nazwy związane z nazwiskami to dopiero rok 1917. Wcześniej w Zgierzu takich nazw nie było.
17 października 1917 roku w ramach obchodów Kościuszkowskich imię Tadeusza Kościuszki nadano parkowi miejskiemu - "Ogrodowi Królewskiemu" - i tego samego dnia nazwa ulicy Łódzkiej została zmieniona na ulicę Berka Joselewicza, pułkownika jazdy, walczącego w czasie Insurekcji Kościuszkowskiej i poległego pod Kockiem w 1809 r.
Następne nazwy "imienne" to rok 1918 - 2 lipca przemianowano ulicę Pańską na ulicę Generała Jana Henryka Dąbrowskiego. Nie ma potrzeby przypominania kim był. Zwracam natomiast uwagę na pełną nazwę. W dzisiejszych wykazach miejskich ulica ta figuruje jako ulica Henryka Dąbrowskiego, a o ile mnie pamięć nie myli, to lokalni komuniści zmienili ją na ulicę Jarosława Dąbrowskiego. Zwracam także uwagę, że te zmiany nastąpiły jeszcze przed oficjalnym odzyskaniem niepodległości. Odcinek dawnej ulicy Błotnej (od Długiej do skrętu włączono do ul. J. H. Dąbrowskiego w roku 1929 30 VIII).
8 lutego 1919 roku Nowy Rynek przemianowano na Rynek Jana Kilińskiego. Po zlikwidowaniu rynku, (czyli handlu) 27 maja 1931 roku nazwę zmieniono na plac Jana Kilińskiego. I tak jest do dziś. Wspomniana likwidacja rynku, nie przeszła tak gładko. Mieszkający przy nim protestowali ostro przeciwko temu. Podobnie było nieco później, gdy likwidowano handel na Starym Rynku. Dziś nawet do głowy nam nie przyjdzie, że na tych dwu najważniejszych placach zgierskich mogły stać wozy z artykułami rolniczymi i nie tylko.
7 lutego 1923 roku Rada Miasta nadaje imię zamordowanego Prezydenta RP Gabriela Narutowicza ulicy Szczęśliwej.
Brak mi na dzisiaj dokładnej daty, ale istnieje informacja, że w latach 1924-1927 budowano nową ulicę - Tadeusza Kościuszki. Być może nazwa ta powstała w związku z nazwą parku. Zakładu Kąpielowego jeszcze wtedy nie było i ulica wychodziła wprost na park Tadeusza Kościuszki.
30 sierpnia 1929 roku nowo powstałą ulicę nazwano ulicą Romualda Traugutta. Tego samego dnia nadano nazwę innej nowo powstałej ulicy - Stefana Żeromskiego.
Jednocześnie (tego samego dnia) dwie odnogi ulicy Ciosnowskiej przemianowano na Marii Konopnickiej i na Bolesława Prusa. Na tejże sesji Rady Miasta "nową" ulicę nazwano Jagiellońską. Nie jest to, co prawda bezpośrednie odwołanie do nazwiska, ale uważam, że nazwa ta powinna się znaleźć w tej grupie.
Inną ulicę zwano dotychczas Przejazd nazwano imieniem i nazwiskiem wybitnego historyka, a jednocześnie zgierzanina - Adolfa Pawińskiego. Tutaj mogą zaistnieć pewne nieporozumienia. Dzisiejsza ulica o tej nazwie znajduje się na Przybyłowie. Przedwojenną ulicę Adolfa Pawińskiego po II wojnie komuniści nazwali ulicą Mariana Buczka. Później, ponieważ ulica A. Pawińskiego już istniała nadano jej nazwisko innego wybitnego naukowca (gleboznawcy) i zgierzanina, prof. Arkadiusza Musierowicza.
Ulicy "Stodólnianej" nadano nazwisko Henryka Sienkiewicza (dziś jest to ulica Józefa Piłsudskiego).
Ulicę Błotną nazwano "Marszałka Focha", bardzo często pisano fonetycznie "Fosza".
Podobne zjawisko (ówczesna ortografia) spowodowało, że ul. Fryderyka Chopina "pisana" była jako "Szopena". Tak o tym informuje ówczesna "Gazeta Zgierska" z czerwca 1931 r. "...drogę polną od "Parku Ludowego" do toru Łódź Kaliska nazwać ul. Szopena".
Drodze Dąbrowskiej - nadano nazwę Władysława Reymonta.
Ulica Mariawicka uzyskała nazwę Juliusza Słowackiego.
W 1933 r. (27 X) ulicę zwaną Boczną przemianowano (na wniosek Frakcji PPS i Klasowych Związków Zawodowych) na ul. Jana Pietrusińskiego. Być może łączyło się to z faktem, że tam mieszkał nasz nieszczęśliwy bohater.
Maciej Wierzbowski
Na podst. "ITZ" Nr 7 (16.-22.02.2010 r.)
Po świątecznych feriach przystępuję znów do mozolnej pracy związanej z nazewnictwem zgierskich ulic, a w zasadzie z ciekawostkami ich dotyczącymi.
Drodzy Czytelnicy, ponieważ "przeskakując" z ulicy na ulicę sam zaczynam się trochę gubić, postanowiłem mniej więcej w kolejności alfabetycznej (z wyjątkami oczywiście) powspominać o przedwojennych nazwach.
Z nieopisanych dotychczas pierwszą jest ulica Andrzeja. Widnieje już na przedwojennych planach Zgierza, wcześniej była to "droga polna". Można by się zastanawiać jakiż to Andrzej udzielił swego imienia nazwie ulicy. Był kiedyś w Zgierzu taki zwyczaj, że taką "roboczą" nazwę odimienną nadawano od imienia pierwszego przy takiej uliczce zamieszkałego obywatela. Może to pozostałość tego zwyczaju. Co prawda istnieje jeszcze w Zgierzu ulica Andrzeja Struga, ale to już zupełnie inna historia.
Była przed wojną w Zgierzu ulica św. Anny. Była to mająca charakter drogi polnej uliczka wzdłuż południowego muru Starego Cmentarza. Uliczka zniknęła. Jej przedłużeniem jest obecna ulica J. Tuwima (mniej więcej), a w dalszym ciągu obecna ulica Jedlicka. Szkoda, że ta nazwa zniknęła. Kiedyś w kościele pw. św. Katarzyny był specjalny ołtarz św. Anny otaczany szczególnym nabożeństwem zgierskich mieszczan. Później była ona patronką zgierskiego cechu sukienniczego. Dziś sukienników nie ma, w kościele zlikwidowano ołtarz św. Anny i nazwa ulicy zniknęła. Parafrazując Bułata Okudżawę można zanucić "A jednak mi żal...".
Przed wojną była na Przybyłowie ul. Batorego. Oczywiście Stefana Batorego. Dziś to ulica M. Kopernika. Komu w PRL-u przeszkadzał król Stefan Batory? Może dlatego, że zwyciężał wojska rosyjskie?
Bazylijska to jedna z dawniejszych dróg wychodzących z miasta. Jeszcze w połowie XIX w. była to "droga Górna". Dopiero mniej więcej wtedy Bazyli Antoni Miroszewski, właściciel Proboszczewic, sprzedał "bór zwany Bazylia". Na terenie po wyciętym lesie powstała z czasem wieś i przybrała taką samą nazwę.
Dopiero w 1931 r. dawną "drogę Chełmską" przemianowano na "ulicę Chełmską". W tym rejonie była przed wojną ulica Chrobrego. Oczywiście króla Polski Bolesława Chrobrego. Czym naraził się z kolei król Bolesław? Może tym, że zajął Kijów? Niezbadane są sposoby rozumowania komunistów. Dziś ta ulica nosi nazwę S. Wyspiańskiego.
Największe problemy mam z ulicą Ciosnowską. W którymś momencie były co najmniej dwie ulice o tej nazwie, oznaczone cyframi rzymskimi I i II. W 1929 r. jedną pozostawiono z nazwą Ciosnowska, a drugą przemianowano: część na ul. M. Konopnickiej, a część na ul. B. Prusa. W swych notatkach mam jeszcze informację, że w latach trzydziestych XX w. ulica nosiła nazwę św. Franciszka. W odróżnieniu od ul. Franciszkańskiej. Tutaj też liczę na pomoc starych mieszkańców tego rejonu.
Maciej Wierzbowski
Na podst. "ITZ" Nr 14 (06.-12.04.2010 r.)
Na Chełmach w okresie przedwojennym istniało jeszcze określenie "Chełmy Uroczysko". Dopiero później wprowadzono tam nazwy ulic.
Jeszcze mała dygresja o nazwie ul. Błotnej. Dziś to taka śródleśna dróżka na Chełmach, ale kiedyś nazwa ta dotyczyła jednej z najważniejszych ulic w mieście. Dzisiejsza ul. ks. Jerzego Popiełuszki to kiedyś Nadbłotna, a później do lat 20. XX w. Błotna.
Dzisiejsza ulica Jakuba Stefana Cezaka (wcześniej Stefana Okrzei) nosiła przed wojną nazwę Królewska. Tak na marginesie to chciałbym zauważyć, że "nadawacze nazw" w PRL-u mieli uraz na królewskim tle. Wszystko, co z królami Polski miało wspólnego pozmieniano. I działo się to w "królewskim mieście Zgierzu".
Dziwne są też dzieje nazwy ulicy Cmentarnej. Od 1821 r. była to nazwa ulicy wiodącej od Długiej do cmentarza ewangelickiego. I tak było do momentu budowy blokowiska w tym rejonie. Komuś nie podobało się, że będzie mieszkał przy ulicy o takiej nazwie. Ulicę nazwano Spacerową, żeby jednak dyskretnie przypominała o ostatnim spacerze. Oczywiście nasze niechlujstwo językowe powoduje, że wiele osób używa określenia "Osiedle Spacerowa". Możnaby się zastanawiać, kto to był Spacerow. A wystarczy powiedzieć o Osiedlu przy ul. Spacerowej. Podobny problem istnieje z nazwą Osiedla przy ul. Kolejowej (a nie "Osiedla Kolejowa").
W poprzednim odcinku wspomniałem o ulicy Franciszkańskiej. W PRL-u zmieniono jej nazwę na ul. Wojska Polskiego.
W 1931 r. powstała nazwa istniejącej do dziś ulicy Granicznej. Wtedy była to rzeczywiście granica miasta. Chyba też w tym okresie powstała ulica Artura Grottgera. Wtedy w tej części miasta powstawało osiedle budowane przez Kasę Emerytalną Łódzkich Elektrycznych Kolei Dojazdowych i Ochotniczą Straż Pożarną w Radogoszczu. Normalnym językiem mówiąc było to "tramwajarskie" osiedle. Oprócz ulicy Grottgera była tam ul. św. Huberta. Komuniści zmienili jej nazwę na Myśliwską. Ostatecznie św. Hubert to patron myśliwych.
W tymże 1931 r. drodze polnej nadano nazwę ul. Hoża. I tak jest do dziś.
I jeszcze jedna ulica - św. Jana. Jak opisuje to uchwała ówczesnej rady miasta: "Drogę polną łączącą ul. Reymonta z ul. Andrzeja nazwać ul. św. Jana." Dziś jest to chyba fragment ul. W. Reymonta. Chociaż ciekawe jest jak komunistyczne władze Zgierza zwalczały nazwy ulic z królami i świętymi.
Przedwojenny Przybyłów nie miał najlepszej opinii w Zgierzu. Podobno było tam dużo "komunizujących". Stąd prawdopodobnie takie dość nietypowe nazwy jak ul. Czerwona i ul. Karola. Zaciekawia mnie nazwa tej ostatniej. Ktoś, kiedyś powiedział mi, że miała to być ulica "Karola Marksa", ale pozwolono tylko na imię. W każdym bądź razie już na pewno nazwa ta istniała w 1917 r.
Maciej Wierzbowski
Na podst. "ITZ" Nr 16 (20.-26.04.2010 r.)
Zgierz jak każde miasto rozrasta się. Powstają nowe dzielnice, powstają więc nowe ulice. Zaczyna się robić "gorąco" gdy, tak jak w wypadku Zgierza przyłączane są okoliczne wsie, w których już były nazwy ulic, a niektóre identyczne jak w „metropolii". Chcemy czy nie chcemy musi nastąpić zmiana tych nazw. Jeżeli we wcześniejszych latach przyłączane były okoliczne wsie, nie było w nich nazw ulic. To dopiero władze miasta je nadawały. W 1988 r. gdy przyłączono mocno zurbanizowane już Proboszczewice musiano wiele nazw zmienić.
Tutaj jeszcze jedna uwaga. Pisałem już o tym, ale nie zaszkodzi powtórzyć. Tak się jakoś szczęśliwie złożyło, że wiele nazw okolicznych wsi przetrwało do dziś w nazwie ulic - Zegrzanki, Piaskowice, Krogulec, że wymienię kilka. Szkoda, że zabrakło nazw "Rudunki" czy "Krzywie".
I jak już jestem przy sprawach ogólnych to jeszcze jedna uwaga. Nadawanie nazw zwłaszcza "od osobowych" jest czasami w naszym mieście dość dziwne, delikatnie mówiąc. Wymyślamy nazwiska, zasłużonych skąd inąd postaci, ale ludzi absolutnie nie związanych ze Zgierzem. Choć są wyjątki. A przecież mamy wielu zgierzan, o których warto pamiętać. Choćby ostatniego przed wojną pastora Aleksandra Falzmanna zamordowanego w obozie koncentracyjnym, czy pastora Ernesta Wilhelma Bursche. Jego bratanek i syn, także duchowni ewangeliccy, też zginęli zamordowani przez hitlerowców.
A postacie zgierskich proboszczów katolickich: ks. Jana Cesarza, ks. Antoniego Roszkowskiego. Pierwszy zginął też w obozie koncentracyjnym, a drugi wskutek nalotu w pierwszych dniach września.
Wart pamięci jest ks. Józef Pągowski. Jeden z twórców mariawityzmu, ale także wielce dla Zgierza zasłużony działacz społeczny i inwestor. Przecież dzisiejsza ul. J. Słowackiego z kościołem pw. Chrystusa Króla to w jakimś sensie jego dzieło.
Mieliśmy oprócz prezydenta Jana Świercza wielu wybitnych samorządowców, z których wielu nie przeżyło II wojny. Isucher Szwarc, Leopold Zajączkowski, że wymienię tylko te dwie postacie.
Wymienię jeszcze kilkanaście nazwisk, ot by znalazły się w "banku danych" zgierskiej Rady.
Dawid Frischman - poeta; ks. Antoni Gabryelski - 40. lat probostwa w Zgierzu; Artur Miatkowski - harcerz poległy pod Wołczeckiem; Stanisław Sheybal - nauczyciel i samorządowiec, ojciec ur. w Zgierzu Władysława, aktora; Franciszek Gust - muzyk; Oskar Juliusz Teodor Gerlicz - chemik, współzałożyciel „Boruty", samorządowiec; Józef Pawiński (brat Adolfa) - twórca polskiej kardiologii, ma ulicę w Warszawie; Karol Swatek.
Naprawdę warto by radni nadający nazwy pomyśleli także o zgierzanach.
Maciej Wierzbowski
Na podst. "ITZ" Nr 17 (24.04.-03.05.2010 r.)
Kolejną postacią związaną z naszym miastem nazwą ulicy jest dr Stanisław Fijałkowski.
Nie był zgierzaninem. Urodził się w Łodzi 11 listopada 1911 r. Po ukończeniu Gimnazjum Zrzeszenia Kupców w Łodzi rozpoczął studia na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Specjalizował się w chirurgii i w 1936 r. uzyskał dyplom, następnie przeszedł przeszkolenie wojskowe i pracował w jednym z łódzkich szpitali. W 1939 r. młody podchorąży walczył w składzie jednego z łódzkich Pułków Strzelców Kaniowskich.
W czasie okupacji przeniósł się do Generalnej Guberni, do Warszawy. Tam pracował w szpitalach. Był członkiem AK. Brał udział jako lekarz w Powstaniu Warszawskim.
Po uruchomieniu łódzkiej Akademii Medycznej rozpoczął pracę jako asystent jednocześnie doktoryzując się. Za przynależność do AK został usunięty z uczelni. 1 października 1952 r. objął pracę w Szpitalu Miejskim w Zgierzu, po czym został jego dyrektorem. Funkcję tę pełnił do 20 XI 1970 r.
Zmarł 9 czerwca 1971 r., pochowany jest na łódzkim cmentarzu przy ul. Ogrodowej.
Oprócz pracy zawodowej w szpitalu i w stworzonej przez siebie Poradni Chirurgicznej i Żylakowej był radnym miejskim (przez dwie kadencje) oraz członkiem Okręgowej Komisji Kontroli Zawodowej.
Ulica z jego nazwiskiem to leżąca na Rudunkach dawna ul. Pawła Findera (Uchwała rady Miasta VII/49/90 z 13 XII 1990 r.).
Maciej Wierzbowski
Na podst. "ITZ" Nr 19 (11.-17.05.2010 r.)
Tak jak większość ulic z nazwiskami komunistycznych działaczy, ta ulica, czyli ul. Małgorzaty Fornalskiej otrzymała nową nazwę w grudniu 1990 r. Obecnie nosi imię Jana Świercza. Osoby niezwykle dla Zgierza zasłużonej. Teraz widzę, że można było jednak znaleźć inną ulicę w centrum miasta, choć z drugiej strony był to człowiek, który między innymi starał się o przyłączenie okolicznych wsi (w tym Rudunek) do Zgierza. Może to właśnie taki symbol?
Jan Świercz urodził się w Kielcach 28 VIII 1888 r. Po zdaniu matury w łódzkiej Szkole Kupieckiej rozpoczął pracę w Zgierzu. Był rok 1909. W roku 1915 wstąpił ochotniczo do I Brygady Legionów organizowanej przez J. Piłsudskiego. Był żołnierzem 3. kompanii 3 baonu 1pp Legionów. A jak opisano jego postawę: "Szeregowy Świercz Jan z 3 kompanii III/1 pp Leg. wysłany na ochotnika z patrolem bojowym pod Jastkowem do przecięcia drutów kolczastych, podsunął się do samych drutów, pierwszy przeciął je mimo silnego obstrzeliwania karabinów maszynowych nieprzyjacielskich, następnie prowadzi przez to przejście kompanię do szturmu. Odwagą swą zyskał sobie niezmierny szacunek wśród współtowarzyszów i zaufanie przełożonych. Szeregowy Świercz Jan w bitwie pod Kozinkiem, pozostawszy po wycofaniu się 3/III 1 pp Leg. na pozycji przy trupie swojego brata, zostaje otoczony przez 7-miu nieprzyjacielskich żołnierzy, ściera się z nimi wręcz, pokonuje ich i dołącza do swego oddziału. Swym bohaterstwem wyróżniał się w każdej bitwie".
Służba wojskowa na froncie trwała do końca 1916 r., formalnie do 1918. Był ranny w bitwie pod Jastkowem. Przebywał w obozie internowanych w Szczypiornie. Za dzielność i odwagę odznaczony został Krzyżem Virtuti Militari.
W październiku 1918 wstąpił na Wydział Prawa na UW. W 1919 przerwał studia i podjął pracę jako sekretarz szkolny w Gimnazjum im. St. Staszica w Zgierzu. Działał w Narodowym Związku Robotniczym NZR, a później w Narodowej Partii Robotniczej (NPR). Był radnym i ławnikiem. W grudniu 1919 r. został wybrany burmistrzem miasta Zgierza. Funkcję tę (później z określeniem "Prezydent") pełnił z drobnymi przerwami do wybuchu II wojny światowej.
W październiku 1939 aresztowany i osadzony w więzieniu w Radogoszczu. W grudniu 1939 r. zwolniony, uciekł do Krakowa, gdzie pracował w mleczarni. Po wojnie pracował jako księgowy w Spółdzielni Spożywców "Społem" w Krakowie. W 1958 r. przeszedł na emeryturę. Był ławnikiem w sądach Krakowa i członkiem Krakowskiego Towarzystwa Astronomicznego. Zmarł w Krakowie 23 XII 1973 r. Spoczywa na Cmentarzu Rakowickim.
W swej pracy samorządowej za priorytet uważał szkolnictwo i oświatę. To Jego inicjatywie zawdzięczamy najpiękniejsze do dziś, i najbardziej funkcjonalne, budynki szkolne - Seminarium Nauczycielskie i Szkoły Podstawowe nr 1 i 2 przy ul. Łęczyckiej. To jemu zawdzięczamy budowę drugiego w Polsce krytego basenu.
Na pewno zasłużył na nazwę jednej z ulic.
Maciej Wierzbowski
Na podst. "ITZ" Nr 20 (18.-24.05.2010 r.)
Ulica Heleny Wiewiórskiej, dawna Róży Luksemburg. Pani Helena z domu Konow (Kononowicz) była zgierzanką z urodzenia. Urodziła się w Zgierzu 2 IX 1888 r.
Całe "dorosłe" życie spędziła poza naszym miastem. Studiowała w Chersoniu i Petersburgu. Aplikację adwokacką odbywała w sądach warszawskich, działając jednocześnie w różnych organizacjach społecznych. Po odzyskaniu niepodległości wyszła za mąż za Jerzego Wiewiórskiego, dziennikarza ówczesnego "Życia Warszawy".
W 1925 roku została wpisana jako pierwsza kobieta w Polsce na listę czynnych adwokatów i tej pracy poświęciła resztę życia.
Aresztowana w czasie okupacji uniknęła więzienia zapadając na dyfteryt. Jedyna jej córka zginęła w Powstaniu Warszawskim. W czasie okupacji udzielała pomocy najbardziej potrzebującym.
Po wojnie podjęła pracę zawodową oraz działała w samorządzie adwokackim. Zmarła 17 maja 1967 roku. Pochowana jest na Powązkach.
Maciej Wierzbowski
Na podst. "ITZ" Nr 21 (25.-31.05.2010 r.)
Ulica Jana Pietrusińskiego. Jej nazwa powstała w okresie międzywojennym. Uchwałą Rady Miasta nr 83 z 27 X 1933 r. "przemianowano ul. Boczną na ul. Jana Pietrusińskiego (na wniosek Frakcji PPS i Klasowych Związków Zawodowych)."
Jan Pietrusiński. Postać w jakimś sensie kontrowersyjna. Pochodzący z patriotycznej rodziny - ojciec Teofil był setnikiem zgierskiej organizacji w Powstaniu Styczniowym. Matka wraz z ojcem brała udział w dostarczaniu uzbrojenia powstańcom pod Dobrą. Rodzice Janka ukrywali się w Tomaszowie Mazowieckim i tam 22 VI 1864 r. przyszedł na świat Jan Alojzy. Teofil został skazany na roty aresztanckie. Matka wróciła do Zgierza (później ojciec). Młody Janek zaczął pracować w zakładach Borsta.
W tym czasie zaczęły docierać do Zgierza pierwsze socjalistyczne idee. Do organizacji będącej częścią partii założonej przez Ludwika Waryńskiego wstąpiło wielu zgierzan z patriotycznymi korzeniami. Należy pamiętać, że była to praktycznie pierwsza organizacja walcząca z carskim zniewoleniem - narodowym i ekonomicznym.
Nieszczęśliwie złożyło się, że zgierska organizacja została wydana carskiej ochranie przez jednego z warszawskich działaczy, który kontaktował się z nią. W gorączkowej atmosferze aresztowań i podejrzeń uważano, że zdrady dokonał jeden ze zgierskich działaczy. W sądzie skazującym go na śmierć brał udział nawet brat podejrzanego. Wyroku dokonał nieletni wtedy Jan.
Aresztowany i skazany na karę śmierci w słynnym procesie "Proletariatczyków" w Warszawie został stracony na stokach Cytadeli. Była to pierwsza egzekucja polityczna po Powstaniu Styczniowym. Stała się symbolem walki z caratem. Ciekawostką jest fakt, że to pod jej wpływem do PPS-u wstąpił młody Józef Piłsudski, którego pierwszą żoną została działaczka tej partii.
W okresie międzywojennym, żyjącej jeszcze siostrze Janka wypłacano oficjalny, rządowy zasiłek dla ofiar walki z caratem, podobnie jak niektórym żyjącym jeszcze "proletariatczykom".
Tragedią Janka został fakt, że w czasie procesu dowiedział się kto zdradził. Miał świadomość, że zastrzelił niewinnego człowieka. W warszawskim więzieniu odwiedzała go siostra. Może przekazała mu informację, że rodzina zabitego wybaczyła mu.
Maciej Wierzbowski
Na podst. "ITZ" Nr 22 (01.-07.06.2010 r.)
Na Przybyłowie jest niewielka uliczka nosząca imię najwybitniejszego chyba zgierzanina - Adolfa Pawińskiego. Imię to już przed wojną zostało nadane, ale zupełnie innej ulicy - dzisiejszej A. Musierowicza, nota bene też zgierzanina. Obecna nazwa powstała już po wojnie. Przedwojenną ulicę tego imienia nazwano ulicą Mariana Buczka. W 1990 r. nie można było przywrócić jej przedwojennej nazwy, bo już ulica tego imienia istniała.
Nie ukrywam, że nie jestem pewien nazwy tej ulicy wcześniej. Jedne źródła mówią o nazwie "Północna" inne o nazwie "Maurycego Mochnackiego", a jeszcze inne o nazwie "Waleriana Łukasińskiego". Tak przy okazji, to trzeba będzie dokładnie rozpracować te "przybyłowskie" ulice.
Adolf Stanisław Pawiński urodził się 7 maja 1840 r. w Zgierzu, przy ul. Długiej 174. Jest to chyba dziś miejsce, tuż za budynkiem "Zgody", idąc od Starego Rynku. Ojciec jego Jan Pawiński pochodził z miejscowości Słupca i był właścicielem niewielkiej farbiarni w Zgierzu. Matka z domu Crone, była córką pastora. W domu rodzinnym nie było dostatku. Tym bardziej, że oprócz Adolfa było jeszcze czworo dzieci (miał on dwóch braci i dwie siostry). Nazwisko Pawiński z niemieckiego Pfau (Paw) zmienił jeszcze dziadek Adolfa pochodzący z Brandenburgii. Miał on za żonę Konstancję z Trębaczkiewiczów.
Naukę w szkole elementarnej pobierał w Zgierzu, później w Piotrkowie Trybunalskim. Studiował w Petersburgu, Dorpacie, Berlinie i Getyndze. W ciągu prawie 9 lat studiów i wytężonej pracy, zdobył zasób wiedzy i umiejętności samodzielnej pracy badawczej.
Po powrocie do ojczyzny w 1868 r. podjął pracę w uczelniach warszawskich oraz został kierownikiem Archiwum Akt Dawnych. Zmarł 24 sierpnia 1896 r. w Grodzisku. Został pochowany na cmentarzu Powązkowskim w Warszawie.
Jego dorobek naukowy oraz działalność propagująca inicjatywy kulturalne i charytatywne są ogromne.
Opublikował przeszło 150 pozycji dotyczących głównie źródeł związanych z dziejami Polski, do dziś aktualnych i bardzo często wykorzystywanych.
Na zakończenie chciałbym przytoczyć cytat z pracy nieżyjącego już Szczepana Mikołajczyka: "Adolf Pawiński był dobrym i prawym obywatelem, nieskazitelnym, pracowitym i serdecznym człowiekiem. Zapisał się złotymi literami w nauce historii Polski. I my zgierzanie winniśmy być dumni z osiągnięć naszego ziomka."
Nic dodać, nic ująć...
Maciej Wierzbowski
PS. Będąc dość dawno temu w Archiwum Głównym Akt Dawnych, załamałem się, bo zamówione akta miałem otrzymać dopiero następnego dnia, a nie miałem możliwości pozostania w Warszawie. W rozmowie z ówczesną panią dyrektor powołałem się, na fakt, że twórcą AGAD-u był zgierzanin. Pomogło. Pani dyrektor poleciła wydać potrzebne materiały "od ręki".
MW
Na podst. "ITZ" Nr 23 (08.-14.06.2010 r.)
Ulica nosząca imię tego wybitnego polskiego naukowca miała, (jeżeli chodzi o nazewnictwo) dość burzliwą przeszłość. W 1929 r. Rada Miasta Zgierza przemianowała ulicę noszącą nazwę "Przejazd" na ulicę "Pawińskiego". Po 1945 r. nadano jej nazwę Mariana Buczka, a "Pawińskiego" "zesłano" na Przybyłów. W 1990 r. nie można było przywrócić poprzedniej nazwy, w związku z tym nadano jej imię najwybitniejszego chyba po A. Pawińskim zgierzaninie - Arkadiusza Musierowicza.
Arkadiusz Jan Musierowicz urodził się w Zgierzu 12 stycznia 1894 r. Średnią szkołę ukończył w Łodzi, a w 1912 roku rozpoczął studia na Wydziale Chemicznym Politechniki Lwowskiej. Po "wojennej" przerwie wznowił je w roku 1920. Jako ciekawostkę można podać fakt, że Jego profesorami byli m.in. Ignacy Mościcki i Franciszek Skupiński. Ten ostatni też uczył się w Zgierzu, miał tu liczną rodzinę.
Pracę naukową - gleboznawstwo - złączył z macierzystą lwowską uczelnią. Uzyskał tu tytuł profesora zwyczajnego i do 1939 r. kierował Wydziałem Rolniczo-Leśnym tejże politechniki. W czasie okupacji niemieckiej pracował w Dublanach, a później w Instytucie Żywienia Roślin w Skierniewicach.
Po 1945 r. objął Katedrę Gleboznawstwa warszawskiej Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Z uczelnią tą związał się do końca życia. Trudno opisać w kilku zdaniach dorobek naukowy prof. A. Musierowicza. Zajmował się głównie badaniami właściwości fizyczno-chemicznych gleb. Dzięki Jego pracom w gleboznawstwie powstały nowe poglądy na zagadnienia żyzności gleb. Zajmował się także kartografią gleb w skali Polski i Europy.
Jego dorobek naukowy jest ogromny. Opublikował około 200 pozycji, w tym kilka podręczników, które do dziś są podstawą nauki młodych gleboznawców. Był członkiem Polskiej Akademii Nauk, a także Akademii Nauk Rolniczych ZSRR. Do końca życia utrzymywał kontakt z mieszkającą w Zgierzu rodziną. Zmarł w Warszawie w 1966 r.
Maciej Wierzbowski
Na podst. "ITZ" Nr 24 (15.-21.06.2010 r.)
Mała uliczka na Rudunkach. Większość zgierzan nawet nie wie, że jest taka ulica, a już zupełnie nie kojarzy jej "bohatera". A jest on zgierzaninem. Dla mnie to trochę podobna postać do Jana Pietrusińskiego.
Stanisław Bilski urodził się w Zgierzu 19 XI 1893 r. Ojciec był zdunem. Oboje rodzice związani byli z SDKPiL., nie dziwota więc, że mały Staszek przesiąkł ideami socjalistycznymi. Pewnym świadectwem tego "przesiąkania" są wspomnienia Marka Szwarca, wielkiego zgierskiego artysty, który chodził razem ze Stanisławem do szkoły powszechnej (elementarnej). Oto krótki cytat z książki Tereski Torrés: "Połączył nas bardzo mocno wspólny głód wiedzy. Obaj też mieliśmy podobną skłonność do ascetyzmu. Już wtedy usiłowaliśmy się pozbyć tych mizernych przedmiotów, które były naszą własnością; posiadanie czegokolwiek wzbudzało w nas rodzaj odrazy". Na szczęście ich drogi rozeszły się.
Stanisław chodził następnie do zgierskiej szkoły handlowej, (czyli późniejszego "Staszica", nie należy mylić z międzywojenną "handlówką"), natomiast maturę uzyskał w Szkole Handlowej Kupiectwa Łódzkiego w 1911 r. Był następnie korepetytorem pod Grodnem, leczył się w Zakopanem (choroba płuc), a w latach 1914-1918 był nauczycielem w Zgierzu. W 1918 r. rozpoczął studia na Uniwersytecie Warszawskim, a w 1919 kontynuował je na Uniwersytecie Jagiellońskim (matematyka i filozofia). Przez rok szkolny 1925/1926 był nauczycielem matematyki w państwowym gimnazjum w Rybniku. W 1926 uzyskał doktorat na podstawie dysertacji pt. "Poznanie aprioryczne w epistemologii" Bertranda Russela. Przetłumaczył na język pol. prace filozoficzne J. Dietzgena oraz "Historię powszechną socjalizmu i nauk społecznych" M. Beera. Dla własnej przyjemności przekładał utwory Schillera, Goethego, Heinego, Freiligratha.
Jednocześnie w 1916 roku rozpoczął działalność w PPS - Lewicy. W 1918 działał w Radach Delegatów Robotniczych na terenie Zgierza i Łodzi. Działał także w lewicowych, akademickich organizacjach w Warszawie i Krakowie. W Zgierzu zakładał pierwsze komórki komunistyczne. O jego działalności mamy informację w "Gazecie Zgierskiej" z 1919 r. - chodziło o 1. Maja.: "O godz. 10 rano przybyła na Stary Rynek garstka komunistów ze sztandarem i kilku transparentami. Po przemówieniu komunisty p. Bilskiego, ze śpiewem ruszyli ku Nowemu Miastu"
W 1926 roku przeniósł się na stałe do Warszawy, gdzie działał w legalnych i nielegalnych komunistycznych komórkach. Ożenił się z Heleną Bylińską.
Zagrożony aresztowaniem został skierowany przez KPP do Moskwy i wyjechał tam w 1929 r. pod przybranym nazwiskiem - Stefana Biernackiego.
Jego biogram w wydanym w 1978 r. Słowniku działaczy polskiego ruchu robotniczego kończy się w sposób następujący "W 1929-1930 był w Moskwie kierownikiem pol. Sekcji Centralnego Wydawnictwa Ludów ZSRR, później wykładał na Uniwersytecie Kijowskim historię pol. ruchu robotn. Aresztowany w 1934."
I koniec. Wtedy nie można było napisać, że torturowany i skazany jako szpieg polski, angielski i osobisty wróg "Wujka Józia" został zamordowany jak wielu innych komunistycznych działaczy polskich, czeskich, węgierskich.
Napisałem na początku, że przypomina mi J. Pietrusińskiego. O, tyle, że obaj teoretycznie chcieli działać według słusznej idei. Nie zauważyli tylko, że ta idea prowadzi do zbrodniczych działań. Tragedią ich było, że sami ponieśli konsekwencje tych działań.
Maciej Wierzbowski
Na podst. "ITZ" Nr 25 (22.-28.06.2010 r.)
Ulica Zygmunta Lorentza znajduje się od 13 XII 1990 r. na Krzywiu. Poprzednio nosiła niesławne imię Juliana i Ethel Rossenbegów, sowieckich szpiegów.
Z. Lorentz nie był zgierzaninem. Urodził się, co prawda na Ziemi Łęczyckiej w Orzeszkowie 13 IX 1894 r. Wychowywał się w środowisku bardzo patriotycznym, dziad po kądzieli walczył w powstaniu styczniowym, wuj był członkiem PPS, legionistą, a później ministrem Poczt i Telegrafów.
Uczył się w domu, a później, mieszkając w Zgierzu uczęszczał do Szkoły Handlowej. Maturę uzyskał w 1912 r. w Szkole Handlowej Zgromadzenia Kupców w Łodzi. W tymże roku podjął studia na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 1914 r. wrócił do Zgierza i podjął pracę jako nauczyciel historii w Szkole Handlowej przekształconej później w Gimnazjum im. St. Staszica. Studia kontynuował już po odzyskaniu niepodległości w latach 1920-1924 (z przerwami).
Już w szkole średniej działał w organizacjach niepodległościowych, później działał jako propagator legionów, był ochotnikiem w wojnie 1920 r.
Po skończeniu studiów zamieszkał w Łodzi i tam podjął pracę nauczyciela historii, najdłużej w Gimnazjum im. J. Pisłudskiego (1927-1939).
Mimo, że Zgierz był tylko "przystankiem" w jego drodze życiowej, poświęcił mu wiele artykułów. Jako historykowi, zbieraczowi udało mu się uzyskać 2 oryginały przywilejów królewskich (po wojnie dokumenty znalazły się w Archiwum Państwowym w Łodzi).
Był współzałożycielem i organizatorem Oddziału Łódzkiego Polskiego Towarzystwa Historycznego, Towarzystwa Przyjaciół Nauk oraz wielu innych podobnych organizacji (m.in. Komitetu Ratowania Kolegiaty Tumskiej).
We wrześniu 1939 r. działał w Komitecie Obywatelskim. Po wysiedleniu przeniósł się do Piotrkowa Trybunalskiego, a później do Warszawy.
Delegatura Rządu mianowała go w 1943 r. Kuratorem Oświaty i Kultury okręgu łódzkiego. 16 IX 1943 r. został aresztowany przez łódzkie gestapo. Poddany został licznym torturom, umarł 5 X 1943 r. W 1945 r. grono wychowanków doprowadziło do ekshumacji i pochówku na starym cmentarzu w Łodzi przy ul. Ogrodowej.
Ze Zgierzem związana była także Jego matka, współzałożycielka Towarzystwa Szerzenia Wiedzy im. B. Prusa i Biblioteki Miejskiej.
Maciej Wierzbowski