Dlaczego taki tłusty?
W tradycji tłusty czwartek hucznie rozpoczynał ostatni tydzień karnawału, zwanego mięsopustem. Raczono się wtedy najbardziej kalorycznymi przysmakami przed zbliżającym się czterdziestodniowym postem. Sięgano po ciastka smażone na smalcu wieprzowym, zrobione z ciasta chlebowego i wypełnione kaloryczną słoniną. W pączku ukrywano migdał. Szczęściarz, który natrafił na ciastko z niespodzianką, miał cieszyć się dostatkiem.
Mimo że te współczesne przysmaki są nieco odchudzoną wersją swoich poprzedników, nadal jeden pączek ma średnio 340 kcal, 5 g białka, 52 g węglowodanów i aż 12 g tłuszczu! 3 pączki wypełniają dzienne zapotrzebowanie na tłuszcz, a jego spalenie może zająć nawet 3 godziny podczas intensywnej jazdy na rowerze. Warto zwrócić uwagę, na czym smażone są pączki. Najkorzystniej smażyć je po babcinemu, czyli na tłuszczu zwierzęcym - smalcu.
Odchudzone ostatki
Istnieje jednak kilka sposobów, dzięki którym końcówka karnawału będzie zdrowsza. Według tradycji, zjedzenie już jednego pączka w ciągu dnia przynosi pomyślność w nadchodzącym roku. Można więc odmówić sobie następnego lub sięgnąć po mniejszego. Podczas przygotowywania słodkości warto dodać do ciasta odrobinę octu lub spirytusu, który podczas smażenia ograniczy wchłanianie tłuszczu. Trzeba pamiętać, że musi on być mocno rozgrzany.
Jeśli nie będzie miał odpowiedniej temperatury, ciastka zaczną nim nasiąkać. Gdy zdecydujemy się przygotowywać je na oleju, warto wrzucić do niego kawałek ziemniaka. Dzięki temu unikniemy palenia tłuszczu. Gotowy pączek, wykończony cukrem pudrem zamiast ciężkim lukrem, będzie smaczną i zdrowszą alternatywą.
(opr. mj)
Na podst. "Express Ilustrowany" z dnia 08.02.2015 r.